Poniedziałek, 11 grudnia 2023
Umidigi to jedna z tych firm, która wygląda solidnie na papierze, ale nie spełnia oczekiwań, gdy faktycznie mamy telefon w rękach. Jak wyglądała sprawa z Umidigi S2? Zobaczycie to, co udało mi się zauważyć, plusy i minusy telefonu, który ma popularny pełnoekranowy wyświetlacz i dużą baterię. Zapraszam Was do wspólnej zabawy!
Zazwyczaj opakowania w telefonach są "nijakie". Zazwyczaj. Są jednak wyjątki od reguły "pudełko i instrukcja". Choć może się wydawać, że w tym przypadku dostajemy kartonowe pudełko, to sprawia ono zupełnie inne wrażenie niż bardziej proste, klasycznie zapakowane urządzenia. Cegła jest czarna, a nazwa firmy wypisana złotą czcionką. Pakiet "wysuwa się ze szkatułki", która zamyka się za pomocą magnesów. Po otwarciu naszą uwagę przykuło hasło "Link to the World". Od początku mnie to intrygowało, czy czasem nie jest przesadzone?
Aby otworzyć szkatułkę należy wykonać dwa kroki. Najpierw należy ściągnąć dwie strony (lewą i górną) opakowania. Następnie kawałek z hasłem Umidigi kładziemy do góry i naszym oczom ukazuje się cały zestaw. Na prawej stronie pudełka znajduje się ładowarka obsługująca szybkie ładowanie oraz kabel USB. Na początku trudno jest je wydobyć. W pudełku znajduje się gąbka, która jeśli ją poruszymy, zahacza o pudełko. Etui również jest wysokiej jakości i jest jednym z moich ulubionych fabrycznych etui. Nadal jest to świetne rozwiązanie i nie jest widoczne na co dzień. Opis i specyfikację Umidigi S2 Kit znajdziemy z tyłu każdego pudełka.
Etui jest niezwykle użyteczne. Jest elastyczne, ale nie za bardzo. Jego zewnętrzna strona w dotyku przypomina zamsz lub welur. Nadaje telefonowi wrażenie solidności i poprawia jego chwyt. Nie jest jednak idealnie dopasowane. Można zauważyć "spawy" w przyciskach. Prawy dolny róg czasem trochę przeskakuje, a kliknięcie każdego przycisku jest słabo widoczne. Mimo wszystko jest to świetny pomysł.
Jak myślisz, jak może wyglądać Umidigi S2? Szukacie wysokiej półki, średniej czy zupełnego dna? Jest dobrze. Nie jest źle, ale dobrze. Zacznijmy od ekranu. Przedni panel zawiera zarówno wyświetlacz, jak i niewielkie ramki (po bokach oraz na górze i dole). Mieszczą się na nim czujniki, a także głośnik rozmów, podświetlenie LED i aparat. Dioda powiadomień mieści się w maskownicy głośnika. Jest ona ledwo widoczna z tego obszaru. Trudno uwierzyć, że maleńka dioda LED została umieszczona za maskownicą głośnika, przez co jest ledwo widoczna, jeśli spojrzymy na nią centralnie. Po zmianie kąta patrzenia staje się prawie niewidoczna. Czy jest w tym logika?
Dół ekranu, mimo maskownicy nie wybrali klawiszy, a zamiast tego użyli systemowych. Sam ekran robi wrażenie, ale zauważyłem, że nie jest on najwyższej klasy. Wykonany jest z coring gorilla glass 4, co robi bardzo dobre wrażenie. Przez dwa tygodnie nie ma śladu, że był używany. Rozdzielczość wyświetlacza sprawia, że efekt jest mniej imponujący. HD+ na tak dużych ekranach to jednak za mało. Piksele są wyraźnie widoczne bez konieczności bardzo dokładnego przyglądania się. Dziwne jest dla mnie to, że rogi ekranu zostały ścięte. Nie jest to skos fabryczny. Zamiast tego krawędzie są malowane na szkle, dzięki czemu widać narożniki. Jest to, moim zdaniem, dość dziwne rozwiązanie. Na plus należy zaliczyć szerokie kąty widzenia i maksymalną jasność. Trudne może być korzystanie w nocy, bo telefon daje efekt wyostrzenia oczu nawet przy najniższych ustawieniach podświetlenia ekranu. Krawędzie telefonu czyta się gorzej niż pozostałe. Aby wykonać jakąś czynność, trzeba mocniej stuknąć w ekran. Jest to szczególnie widoczne podczas pisania, gdzie "0" i "P" nie chcą działać.
Prawa krawędź Umidigi S2 przeznaczona jest wyłącznie na przyciski fizyczne, które mogą służyć do wybudzania telefonu, a także klawisze głośności. Lewa krawędź nie posiada żadnych funkcji poza umieszczoną tam tacką na kartę sim czy kartę microSD (slot hybrydowy). Górna krawędź również jest pusta. Na dolnej krawędzi znajdziemy mikrofon, port USB oraz pojedynczy głośnik. Głośnik jest głośniejszy niż jasność ekranu, a jego jasność jest niemal identyczna jak jasność ekranu. Gra dobrze, ale słuchawki są zbyt głośne jak na mój gust. Po podłączeniu ich do prądu, robiłem to wiele razy. Choć jakość dźwięku jest dobra, to moim zdaniem brakuje mu głębi. Minusem jest głośność. Musiałem słuchać na maksymalnej głośności, aby usłyszeć muzykę w Mi6. Aby wszystko działało normalnie, konieczne było wyjęcie słuchawek i ponowne ich włożenie.
Tylny panel Umidigi S2 jest pięknie zaprojektowany. Anteny zamontowane są na górze, oraz na dole. Od góry widzimy, kolejno, podwójny aparat, diodę doświetlającą, skaner linii papilarnych oraz (przypuszczalnie) logo firmy. Skaner i aparaty są umieszczone minimalnie poniżej powierzchni, dzięki czemu nie dotykają jej. Choć tył telefonu jest przyjemny w dotyku, to jest nieco matowy. Jednak przy suchych dłoniach bardzo dobrze leży w dłoni. Tył telefonu, podobnie jak obudowa, lubi dotyk, ale nie robi tego łatwo. Przód telefonu można szybko i dokładnie wyczyścić. Nie powiem tego samego o plecach. Może on zostawiać ślady, więc trzeba będzie go czyścić czymś wilgotnym. To właśnie jest ten urok. Według strony producenta jest to obudowa w całości metalowa co jest plusem.
Umidigi S2 to, muszę przyznać, mój pierwszy telefon z pełnoekranowym wyświetlaczem. Moje początkowe wrażenie było pozytywne, ale potem przypomniałem sobie, jak to jest mieć większy ekran. Po ochłonięciu byłem w stanie skupić się na normalnym użytkowaniu. Jeśli ktoś ma małe dłonie, to telefon nie jest zbyt duży. Wygodniej byłoby używać dwóch rąk niż jednej. Telefon był gotowy do użycia zaraz po wstępnej fazie uruchamiania. Jego użytkowanie jest tym, co możemy powiedzieć. Jest to telefon ze średniej półki cenowej. Mimo, że działał dobrze, to od czasu do czasu zdarzały się lagi. Załadowany był Facebook Messenger, Snapchat i Gmail, co jak na to urządzenie było całkiem niezłe. Przy uruchamianiu większej ilości aplikacji, procesor miał ciężko. Nie zauważyłem, aby mój telefon się przegrzewał czy nagrzewał, co jest niewątpliwie plusem. Obala to również mit, że "przegrzewający się Mediatek" istnieje.
Skaner linii papilarnych uważam za pozytywną cechę tego telefonu. Umieszczenie go na pleckach nie jest dobrym pomysłem. Jest on moim zdaniem znacznie mniej wygodny niż czytnik znajdujący się na jego przednim panelu. W większości przypadków udawało mi się w niego trafić i zazwyczaj działał za pierwszym razem. Zdecydowanie lepiej było bez etui, ale nie było to tragedią. Nie jest tak szybki jak czytniki, ale nie jest wolny, więc można to uznać za pozytywny aspekt.
Nie mogę zarzucić jakości i zasięgu połączeń. Wszystko było idealne. Jednym wyjątkiem było, gdy LTE gubiło się w budynku, wracało po krótkim czasie.
Problem był z pierwszym ładowaniem. Trwało ono 6 godzin i nie było w pełni naładowane. Pierwsze ładowanie trwało jednak 6 godzin i nie było pełne. Po tym czasie trwało ono 2,5 godziny. Kolejną kwestią, którą zauważyłem były uprawnienia przyznawane aplikacjom. Nie dało się kliknąć "zezwalaj" czy to była kwestia systemu czy nakładki. Pojawiało się okno z pytaniem, czy chcę, aby aplikacja coś zrobiła. Musiałem kliknąć deny, a następnie przejść do ustawień - aplikacje - "app_name" - permissions. Dopiero wtedy mogłem je przyznać. Jest to irytujące i męczące na dłuższą metę, ale powinno się poprawić wraz z aktualizacją.
Wielkość telefonu wydaje się współgrać z jego płynnością działania. Jest nieco powolny i odczuwalny, ale nie na tyle, by nie dało się z niego korzystać. Jest to urządzenie znacznie lepsze od testowanej przeze mnie ostatnio Moto G5SPlus Plus, ale to wciąż świetny telefon. AnTuTu punktuje telefon na poziomie niespełna 60 tysięcy punktów. Sugerowałoby to, że ma on lepsze wyniki w codziennym użytkowaniu. Są to jednak tylko liczby. Przypadkowo zaskoczyła mnie też opóźniona odpowiedź na Spotify. Jeśli słuchacie ścieżki dźwiękowej Stranger Things, zauważycie miły dodatek, który lekko zmienia "skórę". Na S2 to działało, ale na Mi6 już nie. Myliłem się!!! Działa, ale trwa to chwilę.
Miłym zaskoczeniem jest bateria. Bateria o pojemności 5100 mAh była w stanie zapewnić 8h SoT. Jest to dość imponujący wynik jak na 6-calowy ekran. Wydaje mi się, że raz ładowałem go dwa razy w ciągu jednego dnia, w tych samych godzinach. Wytrzymał w ten sposób około dwóch dni.
Testy GPS przebiegły bardzo dobrze. Telefon potrafił szybko zlokalizować miejsce i poruszał się bardzo sprawnie. Jeśli dobrze pamiętam, to raz nie mógł mnie znaleźć we Wrocławiu. Poza tym wszystko było idealne.
Ten segment zawiera również słowa, które na początku opisują działanie telefonu. Aparat w telefonie jest dokładny. Aparat nie jest najwyższej klasy, co widać po pierwszych zdjęciach. Wyglądają one świetnie bez przybliżania. Widać na nich brak szczegółów, nieprawidłowe wyostrzanie i słabe efekty bokeh. Aplikacji aparatu należy się uznanie za oferowanie wielu opcji i możliwość przełączania trybów poprzez przeciągnięcie palcem w lewo lub w prawo. Wysuwane efekty po lewej stronie również działają z opóźnieniem. Bardzo trudno było zrobić zdjęcie za pomocą jakiejkolwiek aplikacji, Messengera, Snapchata. Telefon potrzebował chwili, aby z kiepskiego zdjęcia po zrobieniu zrobić przyzwoite. Było to prawie tak, jakby telefon wyostrzał obraz po fakcie, a nie w trakcie jego robienia. Zadowoli kogoś, komu nie zależy na ostrości obrazu i 4K.
Przedni aparat nie wywołuje szału. Dioda LED nie jest zbyt pomocna, bo jest bardzo czuła, ale ma to swoje zalety - na zdjęciach nie wyglądasz jak zombie. Czasami selfies mogą być rozmazane lub kolor zdjęć zmieniony. Jest to mało prawdopodobne.
Bądź na bieżąco Śledź ROOTBLOG w Google News!